Zło ośmieszone
Radość to nie to samo co dobre samopoczucie. Przynajmniej tak to widzieli ludzie dawnych epok.
Saint Kilda to archipelag kilku wysepek, a właściwie dużych skał rzuconych w głąb Atlantyku kilkadziesiąt mil na zachód od zewnętrznego łuku szkockich Hebrydów. Stąd nie widać już żadnego lądu, a jedyni mieszkańcy owego pustkowia, oprócz morskich ptaków, to skromny personel wojskowej placówki oraz stacji przyrodniczej. Ale nie zawsze tak było. Na największą z wysepek ludzie przybyli co najmniej kilkaset lat przed Chrystusem. Na kamienistym gruncie udała im się hodowla jęczmienia, a wątła trawa wystarczała im jakoś do wykarmienia niezbędnego stadka krów i owiec. Ryb nie łowili z powodu wysokich i gwałtownych przypływów, wyspecjalizowali się za to w wybieraniu ptasich jaj, spuszczając się na linach z przybrzeżnych klifów. A jaj mieli taką obfitość, że płacili nimi coroczną daninę, po którą przybywał łodzią posłaniec naczelnika jednego z hebrydzkich klanów. Tą samą łodzią przypływał też raz w roku ksiądz, by ochrzcić dzieci.
Nie brakowało im niczego. W jedynej osadzie urządzano wesela i regularne zabawy taneczne. „Wyglądają na bardziej szczęśliwych od większości innych ludzi" – zanotował szkocki kronikarz, który odwiedził Saint Kilda w końcu XVII w. Tak działo się aż do 1865 r., kiedy to przybyły na wyspę pastor fanatyk zakazał tańców i śpiewanych wieczorynek. Surowy duszpasterz rządził archipelagiem bez mała 30 lat, a gdy umarł, ludzie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta