Kto rzucił urok na zachodnią cywilizację
Demokracja przeżywa kryzys. Autorytarne rządy sprawiają wrażenie, jakby skuteczniej potrafiły oprzeć się presji globalnych koncernów, prowadzić długofalową politykę zagraniczną i wyrywać setki milionów ludzi z nędzy. Jeśli nawet jest to miraż, to ulegają mu nie tylko Chińczycy czy Rosjanie, ale coraz częściej także mieszkańcy Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej.
Latem 1989 r. karty miały być raz na zawsze rozdane. Koniec historii – zawyrokował Francis Fukuyama. Polska, która dzięki częściowo wolnym wyborom rozpoczynała właśnie przygodę z demokracją, była już po dobrej stronie dziejów. Tylko kwestią czasu było, kiedy tą samą ścieżką pójdą inne kraje. Nawet Chiny, gdzie w czerwcu doszło do krwawej masakry studenckiego buntu na placu Tiananmen, miały prędzej czy później dołączyć do wolnego świata. Ich los był przesądzony – rosnąca zamożność społeczeństwa, postępująca integracja z międzynarodową gospodarką miały przynieść kolejny triumf demokracji.
Takim przekonaniem światowi przywódcy kierowali się przez następne trzy dekady. To w imię realizacji tej wizji Ameryka zgodziła się w 2001 r. na przyjęcie bez wygórowanych wymagań Chin do Światowej Organizacji Handlu, dając władzom w Pekinie bezprecedensowe warunki do budowy drugiej po Ameryce superpotęgi. Ale paradoksalnie w imię tej samej wizji Waszyngton w latach 90. pozostawił osłabioną Rosję na pastwę dzikiego kapitalizmu, nie zdając sobie sprawy, że doprowadzi to do przejęcia władzy w Moskwie przez aparat KGB skupiony wokół Władimira Putina i znów przekształci Kreml we wroga Zachodu.
Jeszcze dziewięć lat temu, gdy w krajach arabskich wybuchły protesty przeciw dyktaturom, Ameryka i Europa przyglądały się im z boku. Barack Obama porzucił długoletniego sojusznika USA Hosniego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta