Mama Żydówka, tata esesman i komunista
Unikając rozgłosu, szkoła we wschodnim Berlinie wyrzuca z nazwy patrona, który sfałszował swój wojenny życiorys.Pojawia się pytanie: dlaczego w NRD nie kwapiono się do przeprowadzenia denazyfikacji?
Rudolf Dörrier żył 103 lata. Kilka epok: cesarstwo, Republika Weimarska, Trzecia Rzesza, NRD i Zjednoczone Niemcy. Wszystko, co o nim było wiadomo, pochodziło od niego, był wybitnym archiwistą. Dużo o sobie pisał, opowiadał. Wybudował sobie pomnik, na którym głębokie rysy pojawiły się kilkanaście lat po jego śmierci.
Wypłynęły dwa dokumenty, jeden z Państwowego Archiwum Wojskowego w Moskwie, drugi z archiwum byłej enerdowskiej służby bezpieczeństwa. Dowodzą, że przez osiem miesięcy, które, jak twierdził, miał spędzić w niemieckiej armii, służył w rzeczywistości w SS, i to w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen (35 km na północ od Berlina).
Czy to wystarczający powód, by odebrać jego imię szkole podstawowej w jego ukochanej wschodnioberlińskiej dzielnicy Pankow? Czy suche dane z odnalezionych dokumentów oddają prawdę o tym, co działo się pod koniec drugiej wojny światowej? I, przede wszystkim, a tak twierdzą jego córka i przyjaciele, czy służba w SS była jedynym sposobem na uratowanie najbliższej rodziny Dörriera? Bo miał żonę Żydówkę.
Wielkie tematy
Holokaust, SS i NRD. Wyjątkowa mieszanka niemieckich tematów. Od razu przyszło mi to do głowy, gdy przeglądając w berlińskim hotelu miejscową gazetę, znalazłem na odległej stronie informację o szkole, która nosi imię Rudolfa Dörriera, dyrektora...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta