Co tu kryć – Jak to długo tym premierem trzeba być
Kabaret Starszych Panów miał być wydarzeniem jednorazowym, okazjonalnym, w jego kontynuację nikt bowiem nie wierzył, nikt jej też nie planował. Nikt – poza Adamem Hanuszkiewiczem i Ryszardem Lindenbergiem.
Kabaret to połączenie w jednym spektaklu monologów, skeczy, deklamacji, piosenek, blackoutów, gagów, czasami także tańca i baletu – takie jednak, aby poszczególne numery bawiły, zaś przedstawienie dało publiczności satysfakcję: że nie straciła ani czasu, ani pieniędzy. Rzadkością w historii kabaretu jest przedstawienie z akcją, czyli takim ułożeniem wszystkich wymienionych artystycznych składowych, żeby łączyła je sensowna fabuła. Ewenementem – spektakl, który nie tylko bawi, śmieszy i weseli, nie tylko zmusza do myślenia (zwłaszcza przy umysłowej klasyfikacji wszelkich puent, podtekstów i niuansów słownych), ale na długo pozostaje w pamięci, ba, wywołuje głośne medialne halo – ostre recenzje, namiętne polemiki, prasowe dyskusje.
Kabaret Starszych Panów Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego takim właśnie przedstawieniem był: niezapomnianym, artystycznie doskonałym, mądrym, do tego kochanym przez kilka pokoleń Polaków. O tyle to dziwne, że w dniu jego telewizyjnej premiery odbiorników w gomułkowskiej PRL było co najwyżej 84 000, trudno więc mówić o masowości, powszechności czy dostępności tego kabaretu.
A jednak!
Późno w 1957 lub na początku następnego roku Zbigniew Byrski – dawny znajomy radiowiec Jeremiego Przybory, teraz już na stanowisku w Komitecie do spraw Radia i Telewizji – zamówił u niego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta