Totalne systemy się psują
System permanentnej kontroli miał się zacząć w Chinach od dróg. Na większości zamontowano jakiś czas temu skomplikowane urządzenia monitorujące ruch. Towarzyszą większości szlaków komunikacyjnych zarówno w miastach, jak i przy głównych szlakach transportowych. Było dla mnie szokiem, że można je znaleźć nawet na takich rubieżach, jak dziewicze autostrady Sinkiangu czy Gansu, gdzie częściej wiatr przegania wyschnięte krzaki perekotypola, niż można się natknąć na rozpędzoną ciężarówkę.
A jednak są, migają groźnie dwoma – niebieskim i czerwonym – światełkami. Wożący turystów kierowcy dżipów początkowo udają pełną dyscyplinę, podporządkowują się tej kolorowej zasadzie posłuszeństwa, łypiąc przy tym na pasażera. Jeśli widzą u niego stan pogodnej, akceptującej nirwany, jadą spokojnie, jak nakazują przepisy. Kiedy jednak dostrzegają irytację, a nawet rozjuszenie faktem, że na pustej autostradzie auto wlecze się jak ospałe cielę, skręcają nagle ostro w prawo, wjeżdżają na ciągnącą się tuż za poboczem pustynię, robią krąg czy dwa i wpadają na asfalt w odległym o kilkaset metrów miejscu, gdzie ogłupiały system kontroli gubi się i nie rozpoznaje samochodu. A potem pędzą już przed siebie, ile...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta