Do góry nogami
Oboje mieli słuch absolutny, potrafili nie tylko rozpisać na nuty każdy z dobiegających do nich dźwięków, lecz także na decyzje i gesty muzykę rzeczywistości, w której tkwili. Dwóch różnych rzeczywistości. Marija Judina i Dymitr Szostakowicz, dwoje nawiedzonych. Ona Duchem Świętym, on – duchem czasu.
Ta historia zaczęła się od wzruszenia Stalina. W jego daczy pod Moskwą, któregoś wieczora 1944 roku. Iossifowi Wissarionowiczowi do tego stopnia spodobało się usłyszane właśnie w radiu wykonanie 23. koncertu fortepianowego A-dur Mozarta, że zadzwonił do radia z poleceniem, by rano dostarczyć mu je na płycie. „Grała Judina" – dorzucił, żeby nie było wątpliwości, o które nagranie chodzi. Tyle że nagranie to nie istniało, koncert transmitowany był na żywo. Ale temu, kto odebrał polecenie Stalina, nie przeszło nawet przez myśl go o tym poinformować, sprzeciwić się jego woli. Tak samo oczywiste wydało się to wszystkim, którzy zostali rozesłani po Moskwie, żeby sprowadzić z powrotem na miejsce orkiestrę, dyrygenta i tę, która gra w tej historii główną rolę, pianistkę, Mariję Wieniaminownę Judinę.
Rozpoczęła się nerwowa, muzykologiczna arytmetyka. Dziesięć pierwszych skrzypiec, dziesięć drugich, cztery altówki, cztery wiolonczele, dwa kontrabasy, jeden flet, dwa klarnety i po tyle samo rogów i fagotów. Doliczając dyrygenta i pianistkę – 39 osób. I dużo, i mało. Krążąc po pogrążonej we śnie Moskwie, pracownicy radia musieli przeklinać fakt, że Stalinowi nie wpadł w ucho jakiś grany co najwyżej w kwartecie utwór i jednocześnie dziękować niebiosom, że nie trafiło na którąś z symfonii Beethovena czy Czajkowskiego. Dwa razy więcej jeżdżenia, dwa razy mniejsze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta