Ciężkie czasy dla liberalizmu
Czy pandemia stanie się impulsem, który przekieruje nas od liberalnej demokracji ku maskowanemu wyborami autorytaryzmowi? Pretekstem do obcinania naszej wolności stało się znów bezpieczeństwo, tyle że tym razem zdrowotne.
Oglądając w muzeum (dziś to niestety niemożliwe na żywo) wielkie płótno, choćby takie jak Matejkowy „Hołd pruski", nie powinno się stać blisko. Nie zobaczymy wtedy całej kompozycji i nie będziemy w stanie jej ocenić. Owszem, dostrzeżemy ślady pojedynczych pociągnięć pędzla czy fakturę farby, ale nie o to przecież w obrazie chodzi.
Obraz, który się wyłania z pandemii Covid-19, na razie obserwujemy z dość bliska i chyba wciąż nie bardzo możemy się od niego odsunąć. Można jednak spróbować zobaczyć choć trochę więcej niż parocentymetrowy fragment. Inna sprawa, że to, co ujrzymy, może nas przerazić. A już zwłaszcza jeśli cenimy sobie wartości takie jak osobista wolność, własna praca, stabilność prawa. I jeśli liberalnej demokracji nie uznajemy za największe zło świata, nawet jeżeli nie jesteśmy jej fanatycznymi wielbicielami.
Najpierw jednak powinniśmy zadać sobie pytanie: czy, jak twierdzi wielu komentatorów, po pandemii pojawi się całkiem nowy świat, czy też – jak choćby atrgumentuje w analizie na portalu Foreign Affairs analityk Richard Haass – koronawirus niczego nie zmieni, a jedynie przyspieszy już zachodzące zmiany. Haass w swoim wywodzie zajmuje się głównie geopolitycznym układem świata, ale to stwierdzenie można rozciągnąć na proces odwrotu od liberalnej demokracji. O ile dotąd przebiegał nierównomiernie, skokami – jak choćby wybór Donalda Trumpa, a w Polsce...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta