Tyle dobrego, co z dżumy i cholery
Wszyscy staliśmy się nagle bardziej sieciowi. Im ktoś jest młodszy, tym łatwiej to akceptuje. Gdyby pandemia trwała 20 lat, wyrosłoby nam pokolenie nauczone życia w niewoli. Nie przychodziłoby im do głowy wyjść z domu bez powodu, bo nikt tak nie robi - mówi Łukasz Orbitowski, pisarz.
Plus Minus: Jak tam przemijanie w czasie epidemii?
Znajduję pocieszenie w fakcie, że świat przemija razem ze mną.
Zastanawiam się, czy te procesy przebiegają bardziej intensywnie w zamknięciu?
Poszukuję oparcia w codziennej monotonii i próbuję ocalić tyle normalności, ile zdołam. Naturalnym rozwiązaniem jest praca. Jestem zajęty robotą i kłóceniem się z dziećmi. Starszy syn napisał wiersz na lekcji i bardzo chce mi go przeczytać, a ja nie mam czasu, bo gadam z tobą.
Teraz czuję się winny.
Jest trudniej i spadło na mnie wiele obowiązków, których wcześniej nie miałem. Jednym z nich jest właśnie doglądanie szkoły dzieci. Takie życie. Patrzę naokoło i wszyscy toną w obowiązkach. To właśnie zmieniła w nas pandemia. Mamy więcej na głowie.
Na Instagramie widziałem, że potrafisz zacząć dzień od whisky, więc chyba nie jest tak źle.
Uważam, że gdy dzień zaczyna się od kielicha, to do wieczora nie ma prawa przydarzyć mi się nic złego. Ale taki dzień zdarza się rzadko. W dzisiejszych czasach trzeba jednak uważać, żeby się nie rozpić. Czasem pojawiają się minorowe nastroje w duszy i miewamy rzeczywiste kłopoty. Brakuje rozrywek, więc ludzie chętnie sięgają po kieliszek. Ja wbrew tym zdjęciom pilnuję, by nie popłynąć. Szkoda na to życia, bo teraz jest czas, gdy powinno się być z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta