Być może trzeba się będzie ubrudzić
Nasza demokracja ma raka, koronawirus obnażył to, czego nie widzieliśmy gołym okiem. Potrzebna jest radykalna zmiana. To wszystko, co musi zrobić człowiek, który dowiaduje się, że ma nowotwór - mówi Szymon Hołownia, kandydat na prezydenta RP.
Plus Minus: Pan jest konserwatystą czy liberałem?
A jakie to ma znaczenie?
Ogromne.
Nie sądzę. Świat, w którym opisywaliśmy ludzi tymi słowami, dawno już wyparował. Jesteśmy w nowej rzeczywistości, która domaga się nowych słów. Wydawało się, że ta zmiana mentalności nastąpi wraz ze zmianą pokoleń, a tu okazało się, że nadeszło to szybciej, przez epidemię koronawirusa. Dziś dla niektórych jestem konserwatystą, dla innych liberałem.
To jak się pan sam definiuje?
Jako obywatel Polski, który żyje w XXI wieku.
To każdy kandydat tak może powiedzieć.
Ale pyta pan mnie. Ja nie muszę definiować się poprzez emblematy, które sobie przypnę i będę z nimi chodził, czy flagi, którymi się owinę. Jeśli miałbym się definiować przez jakieś słowo, to byłaby to odpowiedzialność. O świecie myślę w kategoriach pokoleń, a nie kadencji.
A czym różni się pana brak własnej definicji od nijakości Platformy w tym zakresie?
Pan myli pojęcia. Oczekuje pan, że wyjadę z bardzo precyzyjną ideową flagą, z magazynu flag obsługującego polską scenę polityczną od 30 lat.
W tym momencie to już oczekuję czegokolwiek.
To niech pan zada pytanie, które będzie dotyczyło moich poglądów, a nie tego, jak się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta