Starzeję się, prąd w baterii ledwie ćmi
Komunistyczni uczniowie czarnoksiężnika, którzy rozwalają system prywatnych przedsiębiorstw, będą zmuszeni sobie wkrótce uświadomić, że poza pustymi obietnicami nie są w stanie dać niczego więcej.
29 stycznia 1977
Wszędzie morderstwa, rabunki i wybuchy. Dwie trzecie wiadomości radiowych i telewizyjnych relacjonuje porwania. Pozostała część to oświadczenia polityków wyjaśniających, dlaczego w żaden sposób nie można zapobiec przemocy. Najczęściej mają rację, bo to właśnie oni, politycy, nie chcąc stracić głosów, nie dopuszczają do tego, by ktokolwiek uczynił cokolwiek przeciw rabunkom i morderstwom.
Przed dwudziestu laty napisałem w Nowym Jorku powieść „Krew Świętego Januarego"; fragment ukazał się po niemiecku w 1957 roku, potem opublikowałem ją własnym kosztem, ponieważ nie znalazłem wydawcy; wyszła w liczbie tysiąca egzemplarzy w obskurnej rzymskiej drukarence. Oba wydania rozeszły się, ale bez odzewu. Teraz przygotowuję nowe wydanie węgierskie, i podczas czytania szczotek uderza mnie kilka zdań; jak sądzę, udało mi się tu ukazać, że za światem uchwytnym i dotykalnym kryje się coś jeszcze. Książka została przemilczana przez grasującą za granicą węgierską szajkę hyclów literackich (komunistów, poputczyków, krętaczy i dyletantów). Ale budapeszteńscy komuniści dostrzegli moją powieść i publicznie uznali twardą krytykę, którą można z książki wyczytać.
31 stycznia
W Ameryce dalej fala mrozów. Ludzie i auta zamarzają na szosach, zdarzają się przerwy w opalaniu. My tu w Salerno...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta