Jutro będzie dzień taki jak dzisiaj, pojutrze, taki jak jutro
Dzień wolny, wakacje nie kojarzyły się z wypoczynkiem. Szczególnie w początkach Polski Ludowej wiele osób nie umiało i nie wiedziało, jak wypoczywać. Pomóc im chciało państwo, ale nie zawsze się udawało.
Budzik jak zwykle dzwoni o 4.30. Pani Teresa szybko tłumi przejmujący dźwięk. Nie chce budzić dzieci, męża, matki. Mąż Adam przewraca się na drugi bok. Teresa ubiera się i pomiędzy rozłożonymi wersalkami idzie do kuchni. W pomieszczeniu, które jest jednocześnie korytarzem i umywalnią, nie ma pieca. Gotowa do wyjścia, już w palcie i berecie – bo jest bardzo zimno – kobieta wypija kawę, gryzie kanapkę i rusza do pracy. Musi zdążyć na 5.30. Jej mąż wstaje o 7.00, odprowadza dzieci do żłobka i przedszkola, potem idzie do pracy. Przed wyjściem daje dzieciom gorące mleko. Żeby nie zapomniał, Teresa wcześniej wyjęła je z lodówki. O godz. 13.30 kobieta kończy swoją pracę w bartoszyckiej szwalni. Pracuje tam od 13 lat. Tego dnia zszyła 600 sztuk dziecięcych majtek z anilany. Po umyciu stanowiska pracy przechodzi przez wartownię, tu jest kontrola – sprawdzają, czy nie wynosi czegoś z zakładu. Wreszcie wychodzi.
Potem odbywa codzienną mozolną wędrówkę po sklepach i odstaje swoje w kolejkach. Musi kupić mięso, masło, mleko, chleb, a jak jej się poszczęści, to kupi też dżem, może cukierki dla dzieci. Teresa oblicza, że stanie w kolejkach zajmuje jej średnio 3 godziny dziennie. Po drodze do domu odbiera też dziecko ze żłobka. Synka z przedszkola odbierze mąż. Ona tylko na chwilę wstępuje do domu, bo zajęła kolejkę w mięsnym i musi do niej wrócić. Na szczęście obiadem zajmie się jej mama. Kiedy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta