Operowi śpiewacy próbują w przyłbicach
Teatry, które mogą grać od 6 czerwca przy widowni zapełnionej widzami w maseczkach do połowy, pracują nad wznowieniem działalności.
Próbujemy w pleksiglasowych przyłbicach w obecności inspicjenta, który pilnuje, by wszystko odbywało się w reżimie sanitarnym – mówi Tomasz Man, który reżyseruje „Wehikuł czasu" Francesco Bottigliera w Operze Bałtyckiej, premiera zaplanowana na 21 sierpnia. – Kiedy śpiewacy mają swoje partie, podnoszą przyłbice, potem je opuszczają. Scena miłosna jest grana w wyznaczonym dystansie, a głównym środkiem wyrazu aktorskiego są oczy. Kiedy jeden z aktorów ma wziąć filiżankę, którą trzymał inny – przerywamy pracę na dezyfenkcję rekwizytu. Przygotowania wydłuża również to, że pracujemy nad dwiema wersjami premiery. Pierwsza zakłada utrzymanie obecnego reżimu i granie daleko od widowni, druga zaś – w bliższym kontakcie. Już przy wejściu do teatru badana jest temperatura ciała.
Kłopot z kanalizacją
Problem ma orkiestra.
– Nie możemy posadzić 40 muzyków w fosie orkiestrowej – mówi Man. – Mają grać porozsadzani na widowni, to stanowi jednak problem dla śpiewaków, będą musieli bowiem przebić się przez ścianę muzyki dzielącą ich od widzów. Jednocześnie mam już pewność, że nawet jeśli skończy się pandemia, pozostawię w spektaklu związane z nią rekwizyty, tym bardziej że libretto opowiada o poszukiwaniu cudownego lekarstwa. Niech...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta