Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Ludzie wymazywani

24 października 2020 | Plus Minus
źródło: Rzeczpospolita

OLGIERD SROCZYŃSKI Coraz mniejsze znaczenie ma dziś, czy dany tekst kogoś obraża czy nie – ważne jest, czy ktoś poczuł się nim urażony. A do tego, żeby poczuć się urażonym, nie trzeba nawet czytać. Wystarczy, że jakiś lider opinii określi tekst mianem „homofobicznego", „rasistowskiego", by autora dotknęło tabu niedotykalności. I tak rozkręca się spirala cancel culture.

Żyjemy w epoce rozkwitu kultury unieważniania. Jedna nierozważna, niepoprawna politycznie wypowiedź może prowadzić do wyrzucenia poza obręb wspólnoty. Przed ostracyzmem nie chroni często nawet dorobek naukowy czy pozycja społeczna. Praktyka cancel culture niejako automatycznie przywodzi skojarzenia z rytuałem „dwóch minut nienawiści" z powieści George'a Orwella „1984". Nie jest to jednak wymyślona koncepcja brytyjskiego pisarza. To ucieleśnienie pewnego uniwersalnego mechanizmu społecznego: budowania tożsamości wspólnoty przez negację tego, co do wspólnoty nie należy. Bardzo często negację brutalną i gwałtowną. Prześladowania chrześcijan w Rzymie, prześladowania Żydów w Europie po epidemii dżumy, prześladowania czarownic – wszystkie te wątki mają wspólny element, jakim jest zmobilizowany tłum, który rzuca się na kozła ofiarnego.

Nie chodzi jednak o to, że tyrady „wojowników o sprawiedliwość społeczną" na Twitterze mają dokładnie ten sam wymiar moralny co prześladowanie chrześcijan czy czarownic. Podobieństwo leży w samej zasadzie działania. To właśnie mobilizacja, jak zauważa Rene Girard, stanowi tożsamość tłumu, nadaje mu ruch i sens. Będąc przeciwko czemuś, tłum jednoczy się, więc buduje pewną wspólnotę, która jest już czystsza i doskonalsza, bo pozbywa się elementu obcego i szkodliwego.

Religijny wymiar takiego oczyszczania...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 11796

Wydanie: 11796

Zamów abonament