Mistyczka czy mistyfikatorka
TOMASZ P. TERLIKOWSKI Jedna z najważniejszych postaci XX-wiecznego katolicyzmu Francuzka Marta Robin została oskarżona o fałszerstwa i kłamstwa. Może to oznaczać upadek mitu i rodzi wiele ważnych pytań o nasze podejście do znaków, charyzmatów, wizji i cudów.
Skandal wybuchł kilkanaście dni temu. Poważne dominikańskie wydawnictwo Le Cerf wydało książkę, znanego także w Polsce, karmelity bosego i badacza mistyki kobiecej o. Conrada De Meestera „La fraude mystique de Marthe Robin" (Mistyczne oszustwo Marty Robin). Praca jest efektem wieloletniego śledztwa poważnego uczonego, który dochodzi do wniosku, że część z wydarzeń czy znaków przypisywanych francuskiej sparaliżowanej mistyczce było zmyślonych. Ona sama nie tylko dokonywała plagiatów w swych pismach, ale również używała krwi od innych osób, by podkreślać swoje stygmaty (a może trzeba już mówić: „rzekome stygmaty"?), spożywała pokarmy, a nie żyła tylko Eucharystią, co było istotnym znakiem mającym potwierdzać jej nadprzyrodzone charyzmaty, czy wreszcie – nie była całkowicie niewidoma i całkowicie sparaliżowana, jak przekonywała ona i jej najbliższe otoczenie.
Ładunek oskarżeń był na tyle poważny, a autor na tyle wiarygodny – w końcu to jeden z konsultorów procesu beatyfikacyjnego Marty Robin – że już na kilka dni przed zaplanowaną na 8 października premierą książki we francuskiej i belgijskiej prasie, a także w mediach społecznościowych, rozgorzała debata. Jedni bronili mistyczki, przypominając, że papież Franciszek uznał heroiczność jej cnót, że badania dotyczące Robin trwały wiele lat i nikt – poza właśnie De Meesterem – nie zgłaszał do nich nigdy żadnych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta