Gambit królowych
Wiadomo, do kogo kierowane jest hasło „Wyp...ć!", ale kto to nakazuje? Strajk Kobiet nie należy do kobiet ani młodych ludzi wychodzących na ulice. Zawładnęli nim inni.
Rubensowskie kształty, wiek balzakowski (damom wypominać niepodobna, ale domaga się równouprawnienia, więc proszę – rocznik 1979). Męski typ i sznyt, podczas protestów skakała po dachu samochodu, miotała przekleństwa do mikrofonu i błyskawice w eter. Ucisza skandującego mężczyznę: „Teraz ja mówię, proszę pana. To jest protest kobiet!". To Marta Lempart, królowa Strajku Kobiet. Prawniczka z wykształcenia, społecznica z powołania. Jako nastolatka – w ślad za mamą – pomagała ludziom z wadą słuchu, wspierała Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym (w likwidacji). Po Krajowej Szkole Administracji Publicznej poczuła się państwowcem, lobbowała w sektorze pozarządowym i zajmowała się legislacją.
Nie jest systemową dziewicą: pracowała w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej za rządów Jolanty Fedak z PSL (w wywiadach mówi, że zadanie ją przerosło), także w Państwowym Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Prezesuje rodzinnej firmie deweloperskiej i budowlanej Diamond Properties, która budzi pewne kontrowersje – oskarżono ją o blokowanie kontroli inspekcji pracy (co „Gazeta Polska" opisała w tekście „Wszystkie biznesy Marty Lempart"); komornik sądowy odwołał w firmie dwie egzekucje, bo nie uzyskałby z nich należnej kwoty (według KRS).
Zdecydowanie lepiej Marta Lempart radzi sobie jako rebeliantka, choć cena też wysoka: na przyjaznych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta