W małej wiosce, czyli…spacer po bazie
Magda Lassota Na lodowcu trzeba nauczyć się funkcjonować. Nepalczycy najlepiej wiedzą, co zrobić, żeby przez tych kilka tygodni mieszkało się na nim jak najwygodniej.
Baza jest jak niewielka wioska i jak na wioskę przystało, sąsiedzi dobrze się znają. Mieszkają tu od kilkunastu, czasem kilkudziesięciu lat, choć tylko na wiosnę, mniej więcej od marca do maja, w najwyższym sezonie wspinaczkowym na Everest. Od lat zajmują te same miejsca na lodowcu: Himex Russela Brice'a na samym początku bazy, Seven Summit Treks Mingmy, Tashiego i Dawy Sherpów – na drugim końcu. Sąsiedzi witają się ze sobą, uśmiechają, rozmawiają o pogodzie, odwiedzają się, wpadają na kawę lub coś mocniejszego, zapraszają się na kolację. Najczęściej się lubią, choć niektórzy tylko stwarzają pozory, żeby utrzymać poprawne stosunki z sąsiadami. Często stanowią dla siebie konkurencję. Ważne jednak, żeby ze sobą współpracować, a nie walczyć, bo ostatecznie sąsiedzi mają wspólny cel – wprowadzić swoich gości na Everest, skutecznie i bezpiecznie, a potem całych i zdrowych odesłać z powrotem do domów. Niestety, nie zawsze się to udaje. Są sąsiedzi, których nikt nie lubi, których uważa się za zagrożenie, a sposobu ich działania się nie pochwala.
Goście mieszkańców bazy zmieniają się co roku. Zjawiają się w wiosce raz i nigdy więcej nie wracają. Przeważnie. Są i tacy, którzy przyjadą po raz drugi, trzeci, może nawet czwarty – dopóki nie uda im się osiągnąć celu wizyty. Jednak gdy w końcu odniosą sukces lub ostatecznie zrezygnują, też już nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta