Słoneczny swing socrealizmu
JACEK MARCZYŃSKI Fenomen Marii Koterbskiej polegał na tym, że była gwiazdą, nawet gdy nie wolno było w radiu nadawać jej piosenek. A na dodatek mieszkała daleko od Warszawy, która decydowała o życiu kulturalnym w PRL.
W pierwszej powojennej polskiej komedii filmowej „Skarb", nakręconej w 1948 roku, jest taka scena. W zniszczonej Warszawie para bohaterów, grana przez najpopularniejszych wówczas aktorów Danutę Szaflarską i Jerzego Duszyńskiego, przychodzi do ogródkowej kawiarni, gdzie gościom przy stolikach rozstawionych w kameralnych altankach czas umilają orkiestra i trzy śpiewające dziewczyny. Scena niczym z hollywoodzkiego filmu, taka też jest tu muzyka, wzorowana na amerykańskich big-bandach i lubianych wówczas żeńskich tercetach wokalnych, z których największą sławę zdobyły legendarne dziś The Andrew Sisters. Ich polskie odpowiedniczki nazywały się Nas-Troje i to one nagrały filmowy przebój skomponowany przez Jerzego Haralda – „Jest taki jeden skarb". Jedną z tych śpiewających dziewczyn była Maria Koterbska, ale nie widzimy jej na ekranie, bo w „Skarbie" zastąpiły je inne wykonawczynie.
Ten film, czy raczej epizod z Nas-Trojami, zwykło się uważać za początek kariery Marii Koterbskiej. Zdarzył się jednak również inny debiut, w październiku 1948 roku na scenie teatru w jej rodzinnym Bielsku, gdy zaśpiewała z zespołem jazzu scenicznego Zygmunta Karasińskiego. W dwudziestoleciu międzywojennym wraz z Szymonem Kataszkiem prowadził on jedną z najlepszych nie tylko w Polsce jazzujących orkiestr. Jego partner nie przeżył wojny mimo aryjskich papierów, Karasiński uratował...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta