Habit we krwi
Ojciec Damazy Macoch byłby demonicznym wcieleniem zła, gdyby nie żałosna pospolitość jego intencji.
Trudno przywołać emocje wywołane zbezczeszczeniem jasnogórskiego sanktuarium w październiku 1909 r., lecz przeważało poczucie hańby. Materialna wartość zrabowanego złota i precjozów, oględnie szacowana na milion rubli, zajmowała głównie socjalistów, chętnie epatujących bogactwem Kościoła. Oprócz zniewagi kultu i tradycji świętokradztwo miało dla Polaków polityczny aspekt, ponieważ odarcie Czarnej Madonny z koron Klemensa XI, było symboliczną detronizacją Królowej jako znaku duchowej suwerenności narodu. Istniała groźba, że car postawi stempel rosyjskiego panowania także na cudownym obrazie, nakładając Bogurodzicy swoje regalia. Tym cenniejszy był pośpiech Piusa X w dostarczeniu nowych koron i sukienki z korali, żeby uroczystej rekoronacji dokonać już 22 maja następnego roku. Sprawców rabunku nie znaleziono, choć plotki sugerowały spisek tajnej policji, żeby pod pretekstem obrony przed dalszą profanacją, wywieźć obraz w głąb Rosji. Jednak nie minęły trzy miesiące od ceremonii, gdy odkryto zło zagnieżdżone w sercu jasnogórskiego klasztoru.
Trup w sofie
W 1910 r. czasy nie sprzyjały wnikaniu, co ciemną nocą jest wrzucane do rzeki, ale kanał prostujący zakole Warty pod wsią Zawada był zbyt płytki dla wystającego nad wodę pakunku starannie obwiązanego sznurami. Mieszkańcy, którzy 26 lipca przemierzali pobliską drogę, długo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta