Londyn traci grunt
Brexit odebrał metropolii dostęp do rynku finansowego i imigrantów z kontynentalnej Europy, pandemia – przyzwolenie londyńczyków na marne warunki życia, dojazdu i pracy w biurach. Czy stolica znajdzie inny sposób, aby znów poderwać się do lotu?
Richarda poznałem jesienią 2019 roku na stacji metra Tower Gate: razem czekaliśmy na pociąg. A czas się dłużył. – Obiecałem sobie, że nie przyjmę pracy na drugim końcu miasta. Ale wiesz, za dobrze płacą. Jadę tu z Ealingu, to prawie półtorej godziny. A mam jeszcze czterdzieści minut. Razem w obie strony cztery godziny – nie krył irytacji.
To było jednak przed pandemią, cała wieczność. Od tego czasu miasto opustoszało, ludzie nauczyli się pracować zdalnie. 600 tys. rdzennych londyńczyków wyjechało na wieś. Inni, w szczególności imigranci z krajów Unii Europejskiej, porzucili nie tylko miasto, ale i Zjednoczone Królestwo.
W ciągu roku ludność metropolii skurczyła się o 10 proc., milion osób. To jakby cały Kraków z przyległościami przeniósł się w nowe miejsce.
Dziś, gdy kampania szczepionkowa na Wyspach zbliża się do szczęśliwego końca, a liczba zachorowań na covid jest z każdym dniem coraz mniejsza, Londyn zadaje sobie pytanie, czy życie wróci w dawne koleiny, a praca w metropolii będzie znowu tak cennym dobrem, że jak niegdyś Richard, ludzie pogodzą się z godzinami dojazdów, tysiącami funtów czynszu miesięcznie za coś, co bardziej przypomina norę niż mieszkanie, a zamiast ciepłego obiadu znów zaakceptują sprasowane kanapki w plastikowych pudełkach z sieci Pret a Manger? A może jednak zbuntują się i metropolia, jak wiele razy w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta