Kuchnia indyjska z covidem w tle
– W Portugalii nigdy nie siedzieliśmy na czyimś garnuszku – zapewniają Lakszmi i Mohan, małżeństwo emigrantów z Indii, którzy na krańcu Europy rozkręcili niewielki biznes.
To opowieść w skali mikro, o poczuciu własnej wartości, pogodzie ducha, sile rodziny, i makro – o odwróceniu kolonializmu.
Mieszkamy w Albufeirze niecałe dwa lata – mówi Lakszmi, właścicielka skromnej restauracji. Jest koniec stycznia 2021 roku, Portugalia niedawno zaostrzyła regulacje antycovidowe. Bez ważnego powodu nie wolno opuszczać powiatu, handel ograniczony, gastronomia na wynos. Lakszmi przygotowuje pyszne, południowoindyjskie dania, ale czy rozpoczynanie działalności w tym okresie dobrze rokuje?
– Emigranci bez trudu dostają tu papiery. Muszą tylko otworzyć biznes – uzupełnia Mohan, jej mąż. – Ogólnie świat stoi teraz otworem. Wyjechać nie jest trudno, dopiero potem robi się pod górkę. Chodzi mi o regulacje prawne. Superskomplikowane i wszędzie co innego. Choć niby każdy w Portugalii zna angielski, ludzie nie chcą mówić tym językiem. Urzędnicy szczególnie. Nie rozumiem, dlaczego. Czasem dowiadujemy się o jakimś przepisie z wlepionego mandatu. Ostatnio inspekcja znalazła opakowanie bez portugalskiej etykietki. Wszystkie produkty kupujemy na miejscu. Ale nie wiedzieliśmy, że mamy to udokumentować.
Do rozmowy z Lakszmi i Mohanem zainspirował mnie cykl publikacji grenadyjskich psychologów społecznych José Maríi Gonzáleza-Gonzáleza i Francisca Diaza Bretonesa. Wspólnie z międzynarodowym zespołem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta