Pięciuset gniewnych ludzi
Styczniowe oblężenie Kapitolu było bezprecedensowym atakiem na instytucję władzy. Dało początek jednemu z największych śledztw w historii Ameryki. Ale wciąż jest daleko od odpowiedzi na pytanie, jaka jest odpowiedzialność za te wydarzenia.
Tego, co wydarzyło się 6 stycznia w Waszyngtonie, chyba nikt dokładnie nie przewidział, nawet sprawcy tych wydarzeń. Chociaż władze i służby porządkowe od tygodni dostawały sygnały, że różne grupy niezadowolonych z wyników wyborów zwolenników Donalda Trumpa szykują coś więcej niż protest pod Kapitolem.
W dniu, kiedy połączone izby Kongresu zbierały się, by po tygodniach przeliczania głosów oraz oskarżeń o sfałszowanych wyborach zatwierdzić wygraną Joe Bidena w wyborach prezydenckich, w centrum Waszyngtonu zebrały się tysiące zwolenników Trumpa. Duża ich część, podburzana teoriami ruchu QAnon, była przekonana, że nie dojdzie do zatwierdzenia głosów Kolegium Elektorów i Trump pozostanie w Białym Domu na kolejną kadencję. Tuż przed walnym zgromadzeniem rozczarował ich jednak wiceprezydent Mike Pence, oświadczając, że nie ma mocy prawnej, aby odrzucić wyniki głosowania Kolegium Elektorów.
Setki ludzi ruszyło szturmem na Kapitol. Uzbrojeni w gaz pieprzowy, kije bejsbolowe i inne przedmioty, wybijając szyby, siłą traktując funkcjonariuszy kapitolowej policji, tratując siebie nawzajem, wtargnęli do środka i rozeszli się po instytucji, demolując korytarze i biura ustawodawców, wykrzykując przy tym „Hang Mike Pence" oraz „Stop the Steal" („Powiesić Mike'a Pence'a" oraz „Zatrzymać kradzież").
Zgromadzeni przed...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta