Kilka słów o białym koniu
Powrót do Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska jest i zapewne pozostanie transferem sezonu. Trudno odgadnąć, czy zrewolucjonizuje polską politykę. To okaże się post factum. Niemniej o przełomie można mówić już dzisiaj. I jest to przełom mentalny po obu stronach sporu, bo znów mamy obie strony. Jak niegdyś. A wszystkie inne podziały sceny politycznej chwilowo przestają się liczyć.
Kiedy jesienią 2014 roku, tuż po ogłoszeniu, że Donald Tusk będzie z poparciem Angeli Merkel kandydował na przewodniczącego Rady Europejskiej, napisałem, że to pierwszy Polak z taką rolą w Europie od czasów jagiellońskich, dotknęła mnie fala hejtu. Klasyka, rzec można. Zamiast docenić, że Polska, w tym czasie wciąż jeszcze prymus i beniaminek europejskich elit, obsadzi tak prestiżową funkcję, polityczni przeciwnicy Tuska i tzw. prawicowe media wylali na niego całą beczkę pomyj. Tusk w tej narracji był popychadłem Niemiec, marionetką w rękach Merkel, rejterował przed polskim wymiarem sprawiedliwości. I w ogóle do niczego się nie nadawał, by już nie wspomnieć o rzekomym braku zdolności czy umiejętności językowych. Nie tylko nie wróżono mu sukcesu, ale zakładano krótką i kompromitującą karierę na brukselskich salonach.
Absurd, nieprawdaż? Zamiast...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta