Zimna wojna w temperaturze pokojowej
Przez krótki czas po upadku komunizmu strefy wpływu, o jakie wcześniej zabiegały zimnowojenne mocarstwa, uznano za relikt przeszłości. Ale wraz z powrotem konfrontacyjnej retoryki wraca też koncepcja budowania bloków państw satelickich.
Nowa era rywalizacji wielkich mocarstw jest tuż-tuż, z coraz większym potencjałem Chin, rzucających wyzwanie Stanom Zjednoczonym w wielu wymiarach – i w wielu regionach. W nadchodzących latach kontury tej rozwijającej się relacji nakreślą kształt geopolitycznego krajobrazu, zarówno w zakresie regionalnym, jak i globalnie" – piszą analitycy Scowcroft Center przy Atlantic Council w opublikowanym w połowie czerwca raporcie „China–US Competition. Measuring Global Influence" (Rywalizacja Chiny–USA. Mierząc globalne wpływy).
Autorzy raportu postanowili określić zasięg wpływów obu mocarstw. Statystyczno-matematyczne podejście, jakie przyjęli, można uznać za dosyć ryzykowne. Wzięli pod uwagę policzalne aspekty handlu, relacji bezpieczeństwa i dyplomacji, by ostatecznie uznać, że Waszyngton pozostaje najważniejszym patronem dla 50 państw, podczas gdy Chiny mają analogiczny wpływ w 34 innych krajach.
Dla Państwa Środka to wielki skok w porównaniu z 1980 rokiem, kiedy to Pekin odgrywał wiodącą rolę w jednym zaledwie kraju: Albanii rządzonej przez Enwera Hodżę. Z drugiej jednak strony nie ma porównania między zimnowojennymi satelitami a dzisiejszymi „strefami wpływu", które utrzymują relacje ze swoimi „patronami" z rozmaitych pragmatycznych powodów, a nie ze strachu przed militarną siłą czy ze względu na ideologiczną bliskość. Na dodatek mocarstwowa pozycja USA, Chin, czy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta