PiS stało się grupą zawodowych rewolucjonistów
Polacy ze społeczeństwa właścicieli niewielkich firm staną się ludźmi pracy najemnej w przedsiębiorstwach państwowych albo wielkich międzynarodowych korporacjach. My się na to nie godzimy - mówi Zbigniew Girzyński, były poseł PiS.
Plus Minus: Czeka pana śmierć polityczna. Tak zapowiedział szef Klubu PiS Ryszard Terlecki. Jest pan na to gotowy?
Zarówno Ryszard Terlecki, jak i ja jesteśmy historykami i wiemy, że kiedyś Fidel Castro rzucił hasło: „socjalizm albo śmierć". Niczym dobrym dla Kuby się to nie skończyło, bo pogrążyło ją w tarapatach gospodarczych, które trwają do dzisiaj. Lepiej więc, by PiS socjalizmu nam nie zaprowadzało, a do tego to obecnie zmierza.
To już jest drugi raz, kiedy odszedł pan z PiS. Po raz trzeci partia pana nie przytuli.
Wcale nie chcę przytulać się do PiS, dlatego te groźby mnie nie martwią. Różnica między moimi poglądami a tym, co forsuje PiS, jest tak duża, że dłuższe pozostawanie w tej formacji i tak było niemożliwe.
A co takiego zrobiło PiS, że pan się w tej formacji przestał odnajdywać?
Za pierwszych rządów PiS w latach 2005–2007 przyjęliśmy wiele rozwiązań gospodarczych, które pobudziły polską przedsiębiorczość, np. zlikwidowaliśmy podatek spadkowy, wprowadziliśmy korzystne rozwiązania podatkowe dla osób na samozatrudnieniu, m.in. podatek liniowy w wysokości 19 proc.
To akurat wprowadził Leszek Miller.
Ale PiS to podtrzymało. Ponadto ograniczyliśmy progresję podatkową w podatku dochodowym od osób fizycznych, wprowadzając dwa progi podatkowe...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta