Teatr potrzebuje poezji
Jarosław Gajewski Teatr jest zjawiskiem społecznym, politycznym, a nawet religijnym. Trzeba jednak, żeby najpierw był sztuką. Sprowadzony tylko do bieżącego kontekstu będzie zredukowany i ułomny – mówi reżyser Piotrowi Zarembie.
Plus Minus: Na Zamku Ujazdowskim wystawił pan „Vatzlava" Sławomira Mrożka. To drugie przedstawienie Teatru Klasyki Polskiej. „Vatzlav" z miłości do Mrożka czy może do Kazimierza Dejmka, który wprowadził tę sztukę na polskie sceny?
Z poczucia wagi tekstu, jego uniwersalności. Choć pomysł, żebym wystawił to właśnie teraz, wypłynął od Michała Chorosińskiego. Szykowałem wtedy inne przedstawienie, które ostatecznie z powodu pandemii nie miało premiery. Powiedziałem więc wpierw, że nie mogę. Michał odpowiedział, żebym to jeszcze przemyślał. Przekonał mnie scenograf Marek Chowaniec, zresztą ostatecznie autor dekoracji do „Vatzlava". Podjęliśmy ryzyko, bo przecież trzeba było zdążyć z próbami na koniec lockdownu, a przed wakacjami. Zdążyliśmy.
Wróćmy do tekstu. Przeżyłem „Vatzlava" jako widz przedstawienia Dejmka, jeszcze tego z 1979 r., w Teatrze Nowym w Łodzi. Doznałem wrażenia, że dotknięto w nim strachu, który jest gdzieś we mnie. Strachu przed czym?
To dla mnie samego nie do końca jasne. Mrożek napisał w „Moim życiorysie" tak: „Przeżyłem pięć lat wojny w stanie ogłuszenia. Wtedy nabyłem, mówię: nabyłem, nie tylko doznałem, bo od tamtej pory mnie nie opuściło, wyczucia, odczucia czy też przeczucia przepaści. Nie tej poczciwej, która zaczyna się urwiskiem, ale przepaści między nicością
i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta