Między nauką a gawędzeniem babuni
Masowy bojkot restrykcji czy ich lekceważenie stałyby się ostatecznym testem, że państwo nie działa. To nie tylko groziłoby upadkiem autorytetu władzy w walce z pandemią, ale też wszystkich zobowiązań wobec państwowych struktur.
Lato, niezwykle mało covidowych zakażeń, dni bez żadnego zgonu spowodowanego koronawirusem. A jednak zaczęła się nowa wojna. Atak na punkt szczepień w Grodzisku, potem podpalenie podobnego punktu w Zamościu. Na personel ekip szczepiących sypią się obelgi, nazywani są mordercami. Minister zdrowia Adam Niedzielski mówi o terroryzmie, premier Mateusz Morawiecki zapowiada twardą reakcję.
Choć uważam tę odpowiedź za uprawnioną, jednocześnie pokrywa się nią własny gigantyczny kłopot. Jak walczyć z ewentualną czwartą falą, którą medyczni eksperci uznają za pewnik, i równocześnie nie podejmować wojny z regionami i środowiskami, na które PiS mógł szczególnie liczyć? To gratka dla opozycji. Popychanie Morawieckiego w kierunku bardziej stanowczych kroków może być receptą na podzielenie prawicowego elektoratu.
Straszenie restrykcjami
Zyskać może na tym Konfederacja, której posłowie występują jako prowodyrzy „obywatelskich" tumultów (a równocześnie głoszą tezę, że podpalenia to prowokacja). Ale PiS może stracić większość, a to dla liberalno-lewicowej opozycji wydaje się najważniejsze.
Dziś najlepsze wyniki szczepień mają województwa: pomorskie, mazowieckie i dolnośląskie – ponad 50 proc. Najgorsze: podkarpackie, lubelskie,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta