Królowa – piękna, silna i mądra
rozmowa | Kompozytorka Joanna Wnuk-Nazarowa o swojej fascynacji Norwidem i o tym, co skłoniło ją do napisania opery o władczyni Lechitów, Wandzie.
Podobno od lat zna pani na pamięć tekst „Wandy" Norwida.
Joanna Wnuk-Nazarowa: Znam prawie całą, na pewno wszystkie kwestie głównych postaci, ponieważ w liceum muzycznym grałam Wandę. Jadwiga Halina Gallowa była wybitnym pedagogiem w krakowskiej PWST, a w czasie emerytury przyjęła pół etatu w naszym liceum, prowadząc Koło Żywego Słowa. To nie były żadne deklamacje, recytacje. Sama skończyła szkołę teatralną w Petersburgu, a słynny Stanisławski chciał ją zaangażować do MChAT-u. Na szczęście odmówiła i zdążyła przed rewolucją wrócić do Polski. Pracowała całe międzywojnie w Reducie z Juliuszem Osterwą i Stefanem Jaraczem. Wiele opowiadała mi o tamtych czasach, bo zawsze po zajęciach odprowadzałam ją do domu. Nasze Koło Żywego Słowa przygotowywało półsceniczne pokazy, wzięliśmy na warszat na przykład fragmenty „Wesela" Wyspiańskiego, w których byłam Rachelą. I grałam właśnie też Wandę.
To był pani początek zainteresowań Norwidem?
Moja matka była wielbicielką Norwida. Przeżyła okupację hitlerowską w Rzeszy, wypędzano ją z Gdyni do różnych miejsc, w końcu trafiła do baraków pod miastem. Przechodziła tamtędy linia frontu, wojska niemieckie i radzieckie, od odłamka granatu radzieckiego zginął ojciec mamy. Przez wszystkie lata tułaczki matka nie rozstawała się z grubym tomem dzieł Norwida, który nosiła w plecaku. Z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta