Łukaszenko ma się dobrze
Współczucie Europy dla białoruskiego społeczeństwa nie przekłada się na stanowcze działania. Przyszłość Białorusi rysuje się w coraz ciemniejszych barwach. Nie będzie w niej miejsca dla opozycji, pisarzy, dziennikarzy, języka białoruskiego i polskiej mniejszości. Ale będzie miejsce dla Rosji i wspieranej przez nią dyktatury.
W październiku 2012 r. urzędujący od 1994 r. przywódca Białorusi Aleksander Łukaszenko wystąpił na konferencji prasowej dla rosyjskich mediów. Tradycyjnie uciekł do tematu historii Związku Radzieckiego. Wyrażał zaniepokojenie z powodu „demonizacji" postaci Lenina i Stalina. – To byli nasi przywódcy, Lenin stworzył państwo, a Stalin je wzmocnił – przekonywał. – Do ich poziomu trzeba mi jeszcze długo iść – rzucił. Podzielił się też wtedy proroczą refleksją. – Minie pół wieku i jak mnie będą oceniać? Jeżeli pójdzie to w kierunku, jak na Zachodzie, to będę wspominany gorzej niż Stalin. Będą mnie demonizować, jak jego i Lenina – oznajmił. Osiem lat później utopił we krwi społeczne protesty przeciw sfałszowanym wyborom, kilka osób straciło życie na ulicach Mińska i innych białoruskich miast, kilkuset (w momencie pisania tego tekstu ponad 887) przeciwników zamknął w więzieniach, tysiące „niepoprawnych" rodaków zmusił do ucieczki z kraju. Ale władzę utrzymał i przyśpieszył „głęboką integrację" Białorusi z Rosją.
Jak odejść, by pozostać
Plan Łukaszenki wygląda na bardzo prosty. Pod koniec lutego 2022 roku na Białorusi zostanie przeprowadzone referendum. Bez względu na jego wynik, dojdzie do zmian konstytucji. Najważniejsze będą dotyczyły Wszechbiałoruskiego Zjazdu Ludowego (WZL). Dotychczas było przeprowadzane co pięć lat z udziałem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta