Skibniewska - zapomniany tytan literatury
Rozziew między astronomicznym dorobkiem przekładowym Marii Skibniewskiej a znikomością śladów, jakie po niej pozostały, poraża.
Gdyby książki przetłumaczone przez Marię Skibniewską ułożyć jedną na drugiej, wyrosłaby sterta wysokości dwustu ośmiu centymetrów. Wiem, bo zmierzyłem.
W latach trzydziestych Tadeusz Boy-Żeleński obstalował sobie pocztówkę, na której on, Boy, stoi dumnie obok stosu przełożonych przez siebie dzieł literatury francuskiej – Balzaca, Moliere'a, Prousta, Stendhala, Villona... Skibniewska mierzyła nieco ponad metr sześćdziesiąt. Przekłady skryłyby ją bez reszty.
Tak się poniekąd stało. Kiedy zmarła, autor okolicznościowej notatki zamieszczonej w „Roczniku Literackim" – która miała stać się kanwą wszystkich jej późniejszych życiorysów – z niedowierzaniem kwitował owoce swoich poszukiwań biograficznych:
„Nieszukająca rozgłosu aż do przesady... Dostępne mi wycinki prasowe mówią żenująco mało. Dlatego sięgnąłem do akt osobowych wydawnictwa i aż ze szczegółami starałem się przedstawić tak typowy życiorys zasłużonej polskiej humanistki, o której (poza imponującym wynikiem jej prac) mało kto wie cokolwiek".
Czytając te słowa trzydzieści sześć lat później, mam ochotę przytaknąć – ale i pomstować. Osiemdziesiąty czwarty, rok śmierci Skibniewskiej... Ileż wtedy można było ustalić. Żyła jej siostra, żył obdarzony kapitalną pamięcią brat, żyła Eligia Bąkowska, tłumaczka Modiano i Maupassanta, z którą Skibniewska spędziła blisko dwie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta