Robert Mazurek: Nie dla Beaty Kozidrak
Muszę zacząć od wyznania – nie jeżdżę na nartach. Wychowałem się na nizinach, kiedy dorosłem, to inne rzeczy mnie pociągały, a na starość nóg łamał nie będę, więc nie jeżdżę ani trochę. Jednak do Bolzano pojadę. Owszem, katedra, Giotto i bodaj najpóźniej na świecie, bo 100 lat temu, zbudowany łuk triumfalny, to też, ale nie przede wszystkim. Nie, ja tam pojadę na wino.
O ile mnie narciarze nie oszukali, to na stoku popija się byle co, byle ciepłe, a na dole po prostu byle co. Nie wiedzą, co tracą, ale po kolei. Zaczynamy od alpejskiego Bolzano, stolicy Górnej Adygi, w którym trzy czwarte mieszkańców mówi po niemiecku, bo to Tyrol Południowy i tęsknią do habsburskiej Austrii. Hartmann (to imię!) Donà do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta