Bogusław Chrabota: Rosjanie zniknęli z Courchevel
W Courchevel w tym roku pustki. A jeszcze nie tak dawno Rosjanie tu rządzili. Oczywiście, nie przyjeżdżał tu każdy. Głównie ci, których stać na zakup domku na stokach alpejskiej doliny. Ceny nie w kij dmuchał, od kilku do kilkunastu milionów euro.
Zwalali się tu na zimę całymi rodzinami. Tatusiowie o tęgich karkach, ich wymalowane na wielkanocną pisankę żony i kochanki, wrzaskliwi synkowie w koszulach gwiazd rosyjskiego hokeja i wyzłocone córki. Siadywali całymi grupami w knajpach i zamawiali co się da, byle bogato. Byle było widać, że mają kasę.
Część przylatywała do resortu samolotem. Nie tam żadnym boeingiem ani bombardierem. Lotnisko w Courchevel, jedyne na takiej wysokości w Alpach, ma pas startowy długości średniego krawata. Lądować tu mogą tylko lekkie awionetki. W sam raz zresztą dla ruskich. Na trzy, cztery osoby. Ląduje się w Grenoble czy Turynie, a potem skok jakimś maluchem do Courchevel. W pięknych okolicznościach przyrody; po prawej Mont Blanc (swoją drogą tania marka, dla ruskich za tania), po prawej leniwe stoki Sabaudii, a dalej lawendowa Prowansja. Ale czort z nią, znaczy Prowansją. Do letnich rezydencji w Antibes, Cannes, Nicei czy St. Tropez, do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta