Serbia oddala się od Europy
Serbia to mniejsza wersja Rosji. Oba narody łączy nie tylko prawosławie, ale także swoista nostalgia za utraconym imperium. Oba społeczeństwa żyją w przeświadczeniu, że Zachód dąży do ich wyniszczenia. Kraj powoli maszeruje ku aksamitnemu despotyzmowi.
Miażdżący – tak można by określić triumf wyborczy Aleksandara Vučicia w wyborach prezydenckich, które odbyły się 3 kwietnia. Ubiegający się o reelekcję polityk uzyskał ponad 58 proc. głosów, może nie tyle, ile poniektórzy przywódcy w krajach poradzieckich, ale wystarczająco dużo, by o dogrywce nie było mowy. Niewiele gorzej poradziła sobie prezydencka Serbska Partia Postępowa (Srpska Napredna Stranka), zdobywając prawie 43 proc. głosów – co prawda, nie przekłada się to na jednopartyjny rząd, ale SNS może łatwo dokoptować jakąś niewielką grupkę koalicjantów spośród rozdrobnionej opozycji. Najgorzej poszło jej w podpiętych do dwóch wspomnianych głosowań wyborach lokalnych, zwłaszcza w Belgradzie, gdzie we władzach miasta jest remis: tam o stołku prezydenta stolicy zdecydują zakulisowe targi polityczne.
Zwycięskiemu marszowi ku reelekcji towarzyszyły pomruki niezadowolenia z sąsiednich stolic. Najgłośniejsze ze strony albańskiego premiera Albina Kurtiego oraz prezydenta Czarnogóry i starego znajomego Vučicia, Milo Djukanovicia. – Niestety, Serbia to otwarty sojusznik Kremla w Bałkanach Zachodnich, a Belgrad jest jedną z nielicznych stolic europejskich, które nie potępiły rosyjskiej agresji i nie przystąpiły do polityki sankcji Unii Europejskiej, mimo statusu kandydata w procesie akcesji do UE....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta