Strumień pomocy wysycha
Wywołane pandemią i wojną w Ukrainie problemy gospodarcze, z którymi borykają się zamożne kraje Zachodu, sprawiły, że zaczęły one ograniczać pomoc humanitarną dla najbiedniejszych regionów świata. Trudno o gorszy moment.
Posługujący się oszczerstwami gracze na międzynarodowej scenie traktują gospodarkę i rozwój państw jako środek kontroli, sięgając po patronowanie, inwestycje i dług jako środki ekonomicznego przymusu oraz politycznej władzy. Nie będziemy odzwierciedlać ich oszukańczej taktyki, ale dopasujemy się, by tworzyć dla nich alternatywę – tłumaczyła w maju szefowa brytyjskiej dyplomacji Liz Truss decyzję rządu Borisa Johnsona o obcięciu funduszy na pomoc humanitarną, jakie wcześniej przekazywano ONZ i innym organizacjom międzynarodowym.
Londyn zapewnia, że sam zajmie się dystrybucją tych pieniędzy. – W coraz bardziej geopolitycznym świecie musimy używać rozwoju jako kluczowego elementu naszej polityki zagranicznej. Naszym celem jest przyciągnięcie większej liczby państw na orbitę gospodarki wolnorynkowej. Chcemy pomóc krajom o niskich i średnich dochodach w staniu się naszymi partnerami handlowymi i inwestycyjnymi w przyszłości – przekonywała Truss.
Chodzi o niebagatelne pieniądze. Roczny budżet Wielkiej Brytanii na pomoc humanitarną sięga dziś 11,5 mld funtów. Zwyczajowo 40 proc. środków trafiało do ONZ, Banku Światowego, Unii Europejskiej oraz organizacji pozarządowych, które są zaangażowane w działania humanitarne na całym globie. Teraz gabinet Johnsona zapowiada, że decyzje o tym, na kogo i ile wydać pieniędzy,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta