Za duży garnitur
Mariusz Błaszczak jest świetnym ministrem, ale brak mu charyzmy i politycznej śmiałości. To, że jest rozpatrywany jako kandydat na premiera, wiele mówi o kryteriach awansu w partii Jarosława Kaczyńskiego.
Z całą pewnością zastąpi mnie znakomicie – tak powiedział Jarosław Kaczyński o Mariuszu Błaszczaku, odchodząc ze stanowiska wicepremiera odpowiedzialnego za sprawy bezpieczeństwa. Zaraz potem dodał przed kamerami TVP Info: – I sądzę też, chociaż to nie jest jeszcze ten moment, że zastąpi mnie pod każdym względem, także jeśli chodzi o wszystkie funkcje.
Rzecz wywołała natychmiast ożywienie. Posypały się spekulacje. Błaszczak co prawda przez kilka ostatnich lat pojawia się jako żelazny kandydat na premiera – w miejsce Mateusza Morawieckiego. Ale tu mowa była o „wszystkich funkcjach”. Czyżby prezes PiS namaszczał go na swego następcę? Ludzie z otoczenia Kaczyńskiego zaczęli zaprzeczać. I przypominać, że kadencja lidera partii rządzącej potrwa jeszcze trzy lata, więc nie ma w ogóle tematu. Skądinąd sam prezes bardzo szybko udzielił wywiadu „Polsce Times”. Po to żeby osłabić wrażenie wywołane tymi słowami.
Mariusz z „Ucha Prezesa”
Politycy opozycji i komentatorzy uznali to za swoistą zabawę ludźmi. Szef PiS lubi przypominać wszystkim pretendentom do schedy po nim, że nic nie jest przesądzone. Dotyczy to w szczególności Morawieckiego. Po wspólnej wyprawie Kaczyńskiego z premierem do Kijowa w dramatycznym momencie wojny nasiliły się rozważania, że oto następca został wskazany. Teraz prezes je przecina. Umie podsycać wewnętrzne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta