Po co w ogóle on tam jechał
Wielka wojna światowa, dla której iskrą stał się zamach w Sarajewie, była efektem serii przypadków i niebywałego splotu niekompetencji, do jakich doszło w stolicy Bośni.
Od kiedy w październiku 1876 r. na kongresie Międzynarodówki antyautorytarnej w Bernie środowiska anarchistyczne przyjęły koncepcję oddziaływania na masy poprzez „propagandę czynem”, koronowane głowy Europy i inni wielcy tego świata nie mogli czuć się bezpiecznie. Ideowcy od słów do czynów przystąpili niemal od razu. I już w dwa lata później, w 1878 roku, próby zamachów uderzyły w osoby cesarza Niemiec Wilhelma I (dwukrotnie), króla Hiszpanii Alfonsa XII i władcy Włoch Humberta I.
Choć wszystkie te planowane akty królobójstwa się nie powiodły, pociągnęły za sobą falę zdarzeń o zdecydowanie większej skuteczności. Wspomniany Humbert Sabaudzki nie uciekł przeznaczeniu i dokładnie 22 lata później, w 1900 r., zginął z ręki Gaetana Bresciego we włoskim mieście Monza. Mniej więcej w tym samym czasie jego śladem podążyli do Pana Boga prezydent Francji Sadi Carnot (1894), znana jako „Sissi” Elżbieta Bawarska (1898), prezydent USA William McKinley (1901) i król Serbii Aleksander I Obrenowić, choć w tym ostatnim przypadku za zbrodnią stali nie anarchiści, ale zaufani oficerowie króla.
Przypadek Aleksandra I oddawał ogólną atmosferę Bałkanów. Tu zabijano jeszcze częściej niż w mniej „rozwichrzonych emocjonalnie” częściach Europy. W samej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
