Roosevelt. Intuicja amatora
Pod jego rządami USA zaczęły się zmieniać w mocarstwo. Trochę same z siebie, ale przecież z ogromnym udziałem prezydenta: nacisk na zbrojenia to jego dzieło. Jako amerykański patriota miał na to znaczny wpływ.
W ostatnich tygodniach swojego życia Franklin Delano Roosevelt poczuł się zmuszony do wdania się z Józefem Stalinem w polemiki wokół sprawy Polski. Ale Sowieci umiejętnie podsycali jego lęki. Spór o to, który polski rząd ma być reprezentowany w San Francisco (konferencja, na której podpisano Kartę Narodów Zjednoczonych – red.) – emigracyjny w Londynie czy lubelski – wywołał ostentacyjną obrazę Moskwy. Sugerowano, że nie Mołotow, ale Gromyko będzie przewodniczył sowieckiej delegacji, co nasuwało Rooseveltowi myśl o marginalizacji jego ukochanego dziecka – Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Rachunek był prosty i w gruncie rzeczy ten sam co w Teheranie i Jałcie: dostanie pan swoją ukochaną zabawkę, panie Roosevelt, za cenę pozostawienia nam wolnej ręki w naszej części Europy. (...)
Tamten czas był już dla Roosevelta bardzo kiepski. Zasłabł 23 marca na posiedzeniu gabinetu i osunął się na podłogę. Podpisał dokument dotyczący przyszłości Niemiec, a kiedy Morgenthau (amerykański prawnik i historyk dyplomacji niemieckiego pochodzenia – red.) zaczął go podważać, twierdził, że go nie znał. Przyjmując generała Luciusa Claya, przewidywanego na powojennego zarządcę Niemiec, nie dopuścił go do głosu i zabawiał nieistotnymi anegdotami. „Rozmawialiśmy z człowiekiem umierającym” – powiedział potem generał...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta