Kolonia i misja
O uwolnienie od czego tak naprawdę prosił w Kanadzie papież – win kolonizatorów czy obowiązków misjonarzy?
Mój ulubiony gatunek filmowy to ten, w którym biały Europejczyk próbuje wciągnąć na błotnistą górę gdzieś w Ameryce Południowej kupę żelastwa. Reprezentują go co prawda tylko dwa filmy, ale kto powiedział, że w kinie, tak samo jak w biologii, nie powinno się grupować dzieł najpierw na rodzaje (komedie, dramaty, horrory itd.), żeby dopiero później podzielić je na gatunki. W ten sposób można by wychwycić prawdziwe podobieństwa, organiczne współzależności; dzięki takiej taksonomii filmy spotykałyby się ze sobą jak członkowie rodzin, a nie ras. Mogłyby powiedzieć sobie nawzajem coś ważnego, a nie tylko stać obok siebie i wydawać się postronnym obserwatorom jakoś tam podobnymi.
Tak właśnie niejedną noc mogliby przegadać ze sobą bliscy, choć dawno niewidziani krewni: „Fitzcarraldo” Wernera Herzoga i „Misja”...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta