Pułapki sowieckiego języka polityki
Nieszczęśni rosyjscy urzędnicy pomylili terminologię. Zamiast o „sabotażystach”, odpowiedzialnych za eksplozje na Krymie, powinni byli mówić o „dywersantach” czy „terrorystach”. A tak mogą wzbudzić nieufność wśród swoich rodaków.
Jak podają media, Rosja oskarżyła „sabotażystów” o eksplozje 9 sierpnia w bazie lotniczej Saki w Nowofedoriwce na Krymie i tydzień później w Dżankoj na zaanektowanym przez Putina półwyspie.
Krym, „święta ziemia Rosji” – jak mówi Putin, od którego zaczął się osiem lat temu rosyjski atak na Ukrainę, płonie. Płoną samoloty rosyjskie, składy z amunicją i z paliwem. Turyści z Rosji, których i tak niewielu w tym roku przyjechało, uciekają w popłochu na tle kłębów dymu. Mimo czasami mniej, czasami bardziej delikatnych aluzji Zachodu Ukraina nie zmieniła swojej konstytucji, wedle której Krym jest integralną częścią Ukrainy. Od początku rosyjskiej agresji była mowa o „deokupacji” półwyspu. Język jest tu bardzo ważny, bo „wyzwalaniem” zajmuje się Rosja.
Ciekawe, że gdy siły ukraińskie uderzają...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta