Ktoś musi zadawać pytania
Jestem Austriakiem. Mieszkałem w Polsce, Czechach i Jugosławii. Przekonałem się, że trzeba otwarcie mówić o trudnych wątkach w historii. Inaczej się nie da. Nie możemy milczeć. Rozmowa z Martinem Pollackiem, pisarzem, tłumaczem literatury polskiej
Pamięta pan, kiedy po raz pierwszy przyznał się pan publicznie do tego, że pańska rodzina wspierała nazistów, a tata Gerhard Bast był SS-Sturmbannführerem, szefem Gestapo w Linzu i Grazu, zbrodniarzem wojennym?
Tak, pamiętam. Miałem 14 czy 15 lat i chodziłem do szkoły z internatem. Podczas jednej z wizyt w domu dowiedziałem się od mamy, kim był mój ojciec. To był dla mnie wstrząs, mimo że wówczas nie znałem szczegółów jego życiorysu. Wróciłem do szkoły i zacząłem rozmawiać z kolegami o tym, co mogło oznaczać bycie w Gestapo, w SS.
Jak oni zareagowali?
Byli otwarci na rozmowę. To była bardzo dobra szkoła. Myśmy dużo dyskutowali o tych czasach, także o trudnych wątkach historii.
To nie był temat tabu?
W tej szkole nie. Chociaż tak zazwyczaj było w Austrii, gdzie często nauczycielami byli starzy naziści. U nas w szkole był jeden.
I wszyscy o tym wiedzieli?
Tak. Pozostali nauczyciele byli bardzo liberalni. Dyrektorem tej szkoły był Rosjanin, co też było nietypowe dla Austrii. To były lata 50. Czytaliśmy sporo literatury na temat historii Austrii, Niemiec i nazizmu. Dużo wiedzieliśmy.
Czy wtedy, jako młody człowiek, drążył pan temat historii ojca i swojej rodziny?
W mojej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta