Hamulec w TGV już nie działa
To był mundial niespodzianek, ale w niedzielnym finale zagrają faworyci: Francja i Argentyna. Kylian Mbappe i Leo Messi.
35-letni geniusz z Rosario jest jedną z najwybitniejszych postaci w dziejach futbolu, ale jeśli w niedzielę Argentyńczycy przegrają z Francuzami, pozostanie już na zawsze piłkarzem niespełnionym – przynajmniej w oczach rodaków. Messi czarował na boisku przez blisko dwie dekady i wygrał niemal wszystko, ale on sam wie, że czas w piłce nożnej odmierza się mundialami.
Widzieliśmy to po emocjach, jakie przeżywał. Nie musieliśmy ich rozczytywać z drobnych gestów, Messi był na boisku całym sobą – śmiał się, płakał, wściekał. Czuł, że tworzy swoje ostatnie dzieło. Machał pędzlem coraz szybciej i sprawniej. Zrobił to, czego nie udało się innym gwiazdom mundialu.
Był liderem drużyny: sterem, żeglarzem, okrętem. Dźwigał ją w momentach kryzysu – to on złamał meksykańską defensywę, otworzył najlepszym podaniem turnieju drogę do bramki Holendrów. Pomagał kolegom wzlatywać na wyższy poziom. Robił to, czego nie potrafili Robert Lewandowski, Cristiano Ronaldo czy Neymar.
Palce jednej pięści
Jego relacja z drużyną narodową przez lata była trudnym małżeństwem, trwającym chyba z rozsądku. Nie prosił przecież o rolę zbawcy narodu, był zupełnie innym typem człowieka niż ikoniczny Maradona, choć rodacy chcieli w nim widzieć mesjasza reprezentacji, reinkarnację boskiego Diego.
Wydawało się, że Messiego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta