Tajne akta w prywatnych szafach
To skandal, którym żyje prasa, ale też spora część społeczeństwa. Już ma konsekwencje polityczne.
Według przepisu Presidential Records Act z 1978 r. wszystkie dokumenty i zapiski wyprodukowane przez i dla prezydentów oraz wiceprezydentów Stanów Zjednoczonych, w tym przede wszystkim tajne akta, muszą trafić do Krajowego Archiwum przed końcem ich kadencji. Takie jest prawo, które – według przekonania panującego do tej pory – było przestrzegane.
Pierwszym, który jak się okazało, złamał prawo, był Donald Trump. Wyprowadzając się z Białego Domu, zabrał ze sobą ponad 300 dokumentów oznaczonych jako tajne. Część po apelach Krajowych Archiwów oddał i zapewniał, że więcej nie posiada. Resztę FBI skonfiskowało w sierpniu ubiegłego roku podczas rewizji Mar-a-Lago, jego posiadłości na Florydzie. Departament Sprawiedliwości wszczął dochodzenie w tej sprawie, a wśród najgłośniejszych krytyków Trumpa był prezydent Joe Biden oraz wszyscy demokraci, oskarżający byłego prezydenta o nieodpowiedzialne zachowanie, zagrażające bezpieczeństwu narodowemu.
Inni też wynosili
Równie zacięta krytyka, tym razem ze strony republikanów, posypała się na głowę Bidena, gdy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta