Gonimy rozwinięte kraje Zachodu, ale tylko siłą rozpędu
Na obecnym poziomie rozwoju lepiej jest, aby kurs złotego wspierał konkurencyjność polskich eksporterów, niż zapewniał tańszy wyjazd na narty we Włoszech – mówi prof. Marcin Piątkowski.
Prezes NBP Adam Glapiński twierdzi, że pod względem poziomu rozwoju gospodarczego Polska za trzy lata dogoni Hiszpanię, za pięć lat Włochy, a za osiem lat Francję. Czy wyniki tego pościgu na pewno są już przesądzone? A może powinniśmy naszą rozmowę zacząć od pytania, czy w ogóle dogonimy te kraje zachodniej Europy?
Już od kilkunastu lat, a ostatnio w mojej książce „Europejski lider wzrostu”, zwracałem uwagę, że do końca bieżącej dekady możemy dogonić część mniej rozwiniętych krajów Zachodu. I tak się stało. Grecję i Portugalię już wyprzedziliśmy. Do końca dekady powinno nam udać się dogonić również Hiszpanię. To by oznaczało powrót do historycznego poziomu relatywnego rozwoju, bo przez kilka stuleci przed II wojną światową Polska była mniej więcej na takim samym niskim poziomie rozwoju co Hiszpania. Klin między Polskę a Hiszpanię wbiły dopiero wojna i potem PRL, szczególnie w latach 1960–1989, ale od lat 90. XX w. nadrabiamy zaległości. O ile nie popełnimy żadnych katastrofalnych błędów, o tyle ten proces będzie trwał, aż Hiszpanię dogonimy, pewnie do końca dekady.
W wypowiedzi prezesa NBP uwagę przyciągnęła przede wszystkim perspektywa dogonienia Francji w ciągu niespełna dekady. To realne?
Mam co do tego wątpliwości. Obawiam się, że bez zmiany instytucji...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta