Czas zejść na ziemię
Miłośnicy latania zaliczają właśnie twarde lądowanie. Podróż samolotem znów staje się luksusem, a określenie „tanie linie lotnicze” przestaje mieć rację bytu. Czy pasażerowie przesiądą się do pociągów?
Dzisiaj muszę się dwa razy zastanowić, zanim zarezerwuję jakiś lot. Czasem nie pozostaje mi nic innego, jak zrezygnować z podróży samolotem, bo zwyczajnie nie mogę sobie na nią pozwolić – opowiada Kinga, 35-letnia menedżerka z Białegostoku, która po Europie latała dotychczas co najmniej kilka razy w roku. Uważa, że bilety z Warszawy do innych miast w Europie są co najmniej o ok. 20 proc. droższe niż przed pandemią.
A przecież latami, zwłaszcza dzięki wejściu na nasz rynek budżetowych linii lotniczych, Polakom bardziej opłacało się wsiąść na pokład boeinga, embraera czy airbusa niż do pociągu (nie mówiąc o własnym aucie), co wiązało się również z oszczędnością czasu. Wygląda jednak na to, że epokę lotów za półdarmo, która zdemokratyzowała podniebne podróże, mamy za sobą – przynajmniej na jakiś czas.
Wąskie gardło na lotnisku
Tanie linie, które jeszcze niedawno w pełni zasługiwały na to miano, znacząco podniosły ceny swoich biletów. Obserwacje te potwierdzają tegoroczne dane firmy analitycznej NerdWallet, a także Brian O’Leary, prezes Ryanairu. Bilety irlandzkiego przewoźnika – o czym O’Leary informuje w niedawnej rozmowie z „Telegraphem” – są średnio o 20 proc. droższe w porównaniu z sytuacją sprzed roku. Jak podaje serwis Euronews podobnie skoczyły ceny biletów w takich krajach jak Francja czy Wielka Brytania. W przypadku EasyJeta...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta