Maradona byłby dumny
Kiedy w 2004 r. Napoli stanęło nad przepaścią, nawet najwięksi optymiści nie marzyli, że dwie dekady później klub z biednego południa Włoch zagra na nosie bogatej północy. Jego droga po mistrzostwo to inspirująca historia, jak podnieść się z gruzów. Amerykanie myślą już podobno o ekranizacji.
Od kilku tygodni w Neapolu trwa fiesta, a tłumy kibiców ciągną pod mural Diego Maradony. Pielgrzymowali zawsze, ale raczej ze względu na pamięć po śmierci argentyńskiego geniusza w listopadzie 2020 r. Teraz – po pierwszym od 33 lat scudetto, czyli mistrzostwie dla Napoli – obowiązkowe miejsce na turystycznej mapie miasta stało się jeszcze bardziej kultowe.
Takich podobizn boskiego Diego jest na całym świecie mnóstwo (najwięcej rzecz jasna w Argentynie), ale najsłynniejsza jest właśnie ta na ścianie jednej z wielu odrapanych, starych kamienic, znajdującej się w Quartieri Spagnoli – owianej złą sławą neapolitańskiej dzielnicy wybudowanej w XVI wieku dla stacjonujących tu hiszpańskich żołnierzy.
Mural przy Via Emanuele de Deo to dzieło Mario Filardiego – lokalnego artysty, który zmarł w 2010 r. w Zurychu w niewyjaśnionych okolicznościach. Namalował go 20 lat wcześniej, kiedy Maradona poprowadził Napoli do drugiego scudetto w dziejach klubu. Dzięki funduszom zebranym przez grupy kibiców Filardi ukończył prace w błyskawicznym tempie – trzy dni i dwie noce. Jakiś czas później, w miejscu, gdzie pojawiła się twarz boskiego Diego, jeden z mieszkańców zamontował bez pozwolenia okno. I w ogóle z biegiem czasu mural uległ zniszczeniu, ale w końcu przeszedł renowację. Odrodził się tak, jak miasto i drużyna.
– Ten mural jest symbolem Neapolu – twierdzi w rozmowie z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta