Milicjanci w poszukiwaniu świętości
Quasi-detektywistycznego filmu „Święty” o kradzieży figury św. Wojciecha w 1986 roku nikt nie rzuci na polską barykadę. Nie jest to bowiem ani katolska nudna piła, ani też niesmaczna antykatolicka agitka. Obejrzeć warto.
Rasowy kryminał, jak wiadomo, zaczyna się od znalezienia trupa i oględzin miejsca zdarzenia, czemu przygląda się komisarz śledczy, heros rozwijającej się akcji. Tutaj, owszem, milicjant grzebie bosakiem w wodzie, ale zamiast ciała wyławia tylko kukłę Marzanny, którą poprzedniego wieczora utopiła w stawie podpita młodzież.
Podobnych trików jest w tym filmie więcej. Sebastian Buttny, reżyser i scenarzysta „Świętego”, podpuszcza nas co chwila, pompując balonik, by po chwili dyskretnie spuścić zeń powietrze.
Oto mamy wiosnę 1986 roku, szczyt apatii po stanie wojennym, a w Gnieźnie skradziono barokową figurę z relikwiarza świętego Wojciecha. A przecież to największa świętość dla polskich katolików,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta