Prezydent nie jest strażnikiem konstytucji
Nie wiem, co z ułaskawieniem szefów CBA zrobi sąd, ale w składzie TK orzekali dublerzy – przypomina Michał Laskowski, były prezes Izby Karnej SN, który zostaje w tej izbie jako szeregowy sędzia. – Jako obywatel mam prawo manifestować i czcić rocznicę 4 czerwca – mówi o swoim udziale w niedzielnym marszu.
Po trzech latach kadencji przestał pan pełnić funkcję prezesa Izby Karnej Sądu Najwyższego. Jakie to były lata?
Z jednej strony trudne. Mieliśmy pandemię i kolejne pseudoreformy wprowadzane w Sądzie Najwyższym i w sądownictwie. Mieliśmy nowych sędziów, także sędziów z byłej Izby Dyscyplinarnej przenoszonych do Izby Karnej. To wszystko wpływało na to, że łatwo nie było.
Z drugiej strony był to całkiem niezły okres, jeśli chodzi o wyniki pracy Izby Karnej. Pomimo wzrastającego wpływu zdołaliśmy go opanować. Wszyscy uczciwie i rzetelnie pracowali. Atmosfera, zwłaszcza wśród tych starych sędziów, z którymi się najczęściej kontaktowałem, była bardzo dobra. Nie mieliśmy też jakichś konfliktów czy zadrażnień związanych właśnie z kontaktami z nowymi sędziami. Zatem generalnie – pewnie to nie moja rzecz, aby oceniać, ale z mojego punktu widzenia – to nieźle funkcjonowała Izba Karna w tym czasie.
Co było najtrudniejsze przez te trzy lata? Bo nie wszystko było łatwe.
Łatwo nie było. Trzeba było znaleźć jakąś dobrą, rozsądną drogę w tym wszystkim, co działo się wokół, by Izba Karna funkcjonowała, wykonywała sprawnie swoje zadania. Jednocześnie w poszukiwaniu tej drogi trzeba było zachować umiar, by pracować z podniesioną głową i godnością. Nie iść przesadnie na kompromisy, ale potrafić...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta