Za kilo bobu
„Przyznanie kobietom prawa głosu cofnęło postęp o 50 lat” – rwał włosy z głowy Clarence Darrow, szczery socjalista i wolnomyśliciel, legenda amerykańskiej palestry sprzed 100 lat. Bo kobiety są za głupie, by głosować.
No dobrze, może nie do końca tak formułował swe myśli, ale głosił, że kobiety są pod wpływem fundamentalistów, co nie wróży dobrze kandydatom postępowym. No i kobiety, ciągnął ów mizogin, zwracają uwagę nie na to, co najważniejsze, ale na duperele, choćby na wygląd kandydata. Tą uwagą wyprzedził swe czasy o kilkadziesiąt lat, kiedy to kobiety przesądziły, że prezydentem Ameryki został elegancki Kennedy, a nie pocący się podczas telewizyjnej debaty Nixon.
Amerykański prawnik – fascynująca postać, jego beletryzowaną biografię czytałem przed laty – przypomniał mi się podczas przeglądania internetów. Najpierw trafiłem na lamenty sondażysty, który przebadał elektoraty i wyszło mu, że najbardziej kobiecy elektorat ma PiS. Oczywiście, nie wszystkie panie gustują w Kaczyńskim, ale te starsze, z mniejszych ośrodków...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta