Antarktyczna odyseja
Na Antarktydzie Polska posiada dwie stacje badawcze. Jedną ochrzczono nazwiskiem Henryka Arctowskiego, drugą – Antoniego Bolesława Dobrowolskiego, polskich badaczy i podróżników, którzy 125 lat temu wyruszyli na pierwszą wyprawę naukową w historii tego mroźnego kontynentu.
Statek był unieruchomiony, a jednak płynął... Pole lodowe, które uwięziło „Belgicę”, było stosunkowo niewielkie i dryfowało niespiesznie w różnych kierunkach spychane silnym wiatrem i napierającymi z boków masami spiętrzonej kry. Statek tonął w gęstych ciemnościach, rozświetlanych jedynie bladą poświatą księżyca i rachitycznymi zorzami polarnymi. Wokoło tańczyły srebrzyste mgły i panowała złowroga cisza, mącona jedynie od czasu do czasu hukiem pękającego lodu i zawodzeniem wiatru. Od kilku tygodni nikt nie podziwiał wschodów i zachodów słońca, nie cieszył się z nadejścia brzasku i nie nadganiał z pracą, aby zdążyć przed zmierzchem. Noc polarna na dobre opanowała świat, ale co gorsza, wdzierała się coraz silniej w dusze załogi. Ze względu na ekstremalne warunki pogodowe i ciemność zarówno oficerowie, marynarze, jak i naukowcy musieli ograniczyć zajęcia do minimum. Nawet niestrudzony kierownik naukowy wyprawy Polak Henryk Arctowski z rzadka pełnił dyżur badawczy w wybudowanych obok statku budkach obserwacyjnych.
A jeszcze niedawno, pomimo przymusowego postoju, niemal każdy uczestnik Belgijskiej Wyprawy Antarktycznej uwijał się jak mrówka. Oficerowie, mechanicy, cieśle i zwykli marynarze dzień w dzień zabezpieczali wmrożony w lodową pokrywę statek przed zniszczeniem,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta