Nie warto złotego zastępować euro
Własna suwerenna waluta okazuje się ważnym czynnikiem wzrostu i stabilności – nawet wtedy, gdy od czasu do czasu jej kurs wymienny względem euro zdaje się wariować – pisze doradca prezesa NBP.
Sezon urlopowy owocuje renesansem zainteresowania tematyką przystąpienia Polski do strefy euro. Wyrazem tego jest szereg tekstów, które ukazały się ostatnio w „Rzeczpospolitej”. Teksty te dopatrywały się korzyści, jakie miałyby wyniknąć z rezygnacji z waluty narodowej (i suwerennego banku centralnego).
Osobiście nie podzielam powszechnego entuzjazmu dla rezygnacji ze złotego, czemu dawałem wyraz wielokrotnie. O samym euro wyrażałem się źle, jeszcze zanim się ono formalnie pojawiło. Poniżej raz jeszcze przypominam kilka faktów przemawiających za utrzymaniem własnej waluty.
1. Jest mało prawdopodobne, by przyjęcie euro przyspieszyło wzrost gospodarczy
Zastąpienie waluty narodowej przez euro nie gwarantuje wcale szybszego doganiania krajów wysokorozwiniętych. Polska funkcjonująca z własną walutą rośnie szybciej niż np. Słowacja i Słowenia, które przyjęły euro stosunkowo wcześnie po wstąpieniu do UE.
Co więcej, Polska mocno poprawia swoją pozycję także wobec słabszych krajów oryginalnej strefy euro (tzw. PIGS: Portugalia, Włochy, Grecja i Hiszpania, które systematycznie „tracą” w porównaniu np. z Niemcami). Ilustruje to poniższy wykres. Zwraca uwagę radykalne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta