Mamy szansę stać się mekką driftu
Rafał Sonik, przedsiębiorca i kierowca rajdowy, o finałowej rundzie Drift Masters, czyli mistrzostw Europy w drifcie, które w piątek i sobotę odbędą się na PGE Narodowym.
Został pan ambasadorem imprezy. Jakie ma pan doświadczenia z tą widowiskową sztuką jazdy w kontrolowanym poślizgu?
Drift to jedna z największych atrakcji motorsportu. Nie mam wprawdzie doświadczenia driftowania po asfalcie – oprócz bączków, które kręciłem, gdy wygrałem rajd – ale już 20 lat temu jeździliśmy quadami w lidze żużlowej. Trzeba pamiętać, że quad nie ma mechanizmu różnicowego. To oznacza, że w każdym zakręcie jesteśmy w uślizgu. 70–80 proc. obwodu toru to uślizg, a żeby poprowadzić quad szybko, musi być on bardzo głęboki.
Coraz więcej kierowców próbuje sił w drifcie. Kuba Przygoński, Eryk Goczał czy ostatnio mistrz świata WRC Kalle Rovanpera…
Miłością do driftu zapałał nawet mój wspólnik Wojtek Wolny, programista i przedsiębiorca. Poleciał na Drift Masters do Rygi, obejrzał zawody i po powrocie zapisał się na kurs. Tak mu się spodobało, że niedługo później kupił...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta